Zaproszenie | Vi Keeland | Romans z przypadkowego spotkania

Co może się wydarzyć, gdy pojawisz się na weselu z cudzym zaproszeniem?

Stella nie jest typową bohaterką romantycznych historii. Zdecydowanie nie wpisuje się w stereotyp grzecznej dziewczyny, która czeka na księcia z bajki. Jest impulsywna, zabawna, nieprzewidywalna – i ma wyostrzony zmysł węchu, który traktuje jak osobisty kompas emocjonalny. A jej ulubioną formą terapii jest wręczanie czekoladowych batoników przypadkowym ludziom. Brzmi jak ktoś, kogo chce się poznać, prawda?

Ale nawet Stella ma swoje granice. Nigdy nie wpraszałaby się na cudzą imprezę… chyba że byłoby to eleganckie wesele w nowojorskiej Bibliotece Publicznej, z otwartym barem, wystawnym jedzeniem i zaproszeniem wystawionym na jej byłą współlokatorkę, która i tak się nie zjawi. To tylko jedna noc. Jeden wybryk. Co może się stać?

Jeden taniec, jedna pomyłka i… jedna wielka chemia

Na przyjęciu Stella poznaje jego – drużbę, którego spojrzenie topi stal, a uśmiech sprawia, że zapomina się, gdzie jest. Przystojny, charyzmatyczny i z tajemnicą w oczach. Gdy prosi ją do tańca, nie potrafi odmówić. Napięcie między nimi rośnie z każdą chwilą, a niewinny flirt przeradza się w coś więcej. Jest zabawnie. Jest romantycznie. Jest… zbyt pięknie, by było prawdziwe.

I rzeczywiście – sielanka kończy się nagle, gdy mężczyzna odkrywa, że Stella nie jest tą, za kogo się podaje. W jednej chwili wszystko się sypie, a dziewczyna ucieka, zostawiając za sobą tylko wspomnienie, niedopity kieliszek i… coś bardzo osobistego, co pozwoli mu ją odnaleźć.

Vi Keeland w najlepszym wydaniu – lekko, romantycznie, z pazurem

„Zaproszenie” to opowieść, którą tylko Vi Keeland potrafiłaby napisać w tak urzekający sposób. Autorka po raz kolejny udowadnia, że romans nie musi być banalny, a miłość może czaić się za rogiem – nawet jeśli tym rogiem jest wejście na cudze wesele.

Książka balansuje między humorem a głębią emocjonalną. Bawi do łez, a zaraz potem porusza serce. Bohaterowie są wyraziści, żywi, z charakterem. Stella zaraża energią, ale też ukrywa w sobie wrażliwość, którą odkrywamy stopniowo. Drużba – przystojny, tajemniczy, ale niepozbawiony słabości – jest dokładnie tym, co kochamy w bohaterach romantycznych komedii.

Nowy Jork, śluby i… alkohol w nagrodę za ucieczkę

W tle tej zabawnej, ale wzruszającej historii pulsuje klimat Nowego Jorku, szalonych imprez, hotelowych przygód i… niespodziewanych konsekwencji. Kiedy Stella ucieka z wesela, zabierając ze sobą kilka butelek drogiego alkoholu na pocieszenie, jeszcze nie wie, że ich ścieżki znów się skrzyżują.

A gdy to się stanie – iskry posypią się na nowo.

Tylko że tym razem on wie, kim ona jest.
A ona wie, że to nie może się skończyć dobrze.
Czy z tej pomyłki może narodzić się coś prawdziwego?

Miłość, która zaczyna się od kłamstwa… czy ma szansę przetrwać?

Motyw fałszywej tożsamości w „Zaproszeniu” to nie tylko chwytliwy punkt wyjścia. To katalizator do ukazania, jak trudno jest zaufać, gdy zaczynamy relację od nieporozumienia. Stella i jej drużba nie tylko próbują się odnaleźć nawzajem – muszą też zmierzyć się z własnymi lękami, barierami i uprzedzeniami.

Czy flirt z wesela może przerodzić się w prawdziwe uczucie?
Czy można komuś wybaczyć, że pojawił się w naszym życiu… nielegalnie?

Vi Keeland bawi się tymi pytaniami, nie dając prostych odpowiedzi, ale zapewniając czytelnikowi jazdę bez trzymanki.

Dla kogo jest ta książka?

• Dla fanek zabawnych romansów z nutką szaleństwa.

• Dla czytelniczek, które uwielbiają szybki flirt i powolne odkrywanie emocji.

• Dla tych, którzy cenią dialogi z błyskiem, nietuzinkowe postacie i zwroty akcji.

• Dla każdego, kto lubi, gdy romans wywołuje śmiech… i wzruszenie.

Jeśli podobały Ci się książki z motywem „przypadkowego spotkania, które zmienia życie”, pokochasz „Zaproszenie”.

To historia, która zostaje w głowie długo po zakończeniu ostatniego rozdziału. I daje jedną ważną lekcję: czasem największe miłości zaczynają się od największych głupstw.