Kiedy folklor staje się rzeczywistością…
„Legenda Ludowa Cudawianki | Tom 1” to książka, której nie da się zaszufladkować. Łączy w sobie absurdalny humor, kryminalną zagadkę, słowiańską magię i klimat polskiej prowincji, której nie znajdziesz w przewodnikach – za to bardzo łatwo odnajdziesz ją w wyobraźni, jeśli dorastałeś w kraju, gdzie każda ciotka zna Zielarkę, a zły urok można odczyniać nad kubkiem z zielem.
Autorka (lub autor) z brawurą i swadą prowadzi nas przez świat, w którym wszystko jest możliwe – zwłaszcza to, co niemożliwe.
Wisłowice – wieś, gdzie diabeł mówi dobranoc (dosłownie)
Poznaj Wisłowice – wieś na końcu świata, gdzie telefon jest wynalazkiem zaledwie tolerowanym, a sąsiedzi wiedzą więcej o tobie niż twoja własna matka. Tutaj wciąż żywa jest pamięć o pogańskich obrzędach, wiara w zabobony i rytuały przekazywane z pokolenia na pokolenie. Tu ksiądz modli się o deszcz, a Zielarka mieszkająca w lesie leczy nie tylko przeziębienie, ale i złamane serce – czasem w towarzystwie błąkających się dusz.
Gdy pewnego dnia w domu państwa Sosnów rozlega się telefon, nikt nie spodziewa się, że to początek prawdziwej katastrofy. Nie chodzi jednak o rachunek – chodzi o atak wilkołaka.
Wilkołak, sołtys i komisarz z innego świata
Jedna z mieszkanek zostaje znaleziona nieprzytomna. Jej rany są… niepokojące. Wkrótce dochodzi do kolejnego ataku. Ludzie zaczynają mówić. Plotki rozchodzą się szybciej niż światło, a strach zagląda do okien.
Sołtys Wiktor Nałęcki, sceptyczny wobec czarów i legend, decyduje się na krok niepopularny – zgłasza sprawę do miasta. Do Wisłowic trafia komisarz Radzkin – ekscentryczny, dziwnie ubrany, podejrzliwy wobec wszystkiego, co nie da się wpisać w raport policyjny.
Ale w tej wsi nic nie mieści się w raportach.
Polowanie na czarownice… dosłownie
Radzkin szybko przekonuje się, że Wisłowice rządzą się własnymi prawami – i niekoniecznie są to prawa karne. W świecie, gdzie wiara w diabły i duchy nie jest zabobonem, ale sposobem na przetrwanie, prowadzenie śledztwa wymaga czegoś więcej niż notatnika i kajdanek.
Wkrótce sprawa wilkołaka przeradza się w coś znacznie większego. Zaczyna się polowanie na czarownice – ale nikt nie ma pewności, kto naprawdę zasługuje na to miano. Czy to Zielarka? A może miejscowy listonosz, który zna zbyt wiele tajemnic? Czy ktoś próbuje wykorzystać starą ludową panikę dla własnych celów?
Absurd, który bawi i wciąga
„Legenda Ludowa Cudawianki” zachwyca swoim tonem – to opowieść, która z jednej strony bawi do łez, z drugiej zgrabnie przemyca refleksje o współczesnej Polsce, o starciach między miastem a wsią, tradycją a nowoczesnością, wiarą a logiką.
Autorka/autor z lekkością buduje postacie – barwne, żywe, pełne dziwactw i uroku. Każda z nich mogłaby być bohaterem osobnej opowieści, a razem tworzą galerię osobliwości, która zachwyci każdego czytelnika szukającego czegoś świeżego, oryginalnego i bardzo „naszego”.
Magia słowiańska jakiej jeszcze nie było
W przeciwieństwie do klasycznych powieści fantasy, tutaj magia nie jest czymś odległym czy epickim – jest obecna w codzienności, w naparze z pokrzywy, w krzywym krzyżu przy drodze, w starym powiedzeniu babci. Autorka/autor umiejętnie wplata słowiańskie wierzenia i legendy w fabułę, tworząc świat, który jest dziwny, ale wiarygodny – bo przecież każdy z nas słyszał o kimś, kto znał kogoś, kto naprawdę widział zmorę…
Dla kogo jest ta książka?
-
Dla fanów nietypowego fantasy z humorem
-
Dla miłośników słowiańskich klimatów i polskich wiosek z charakterem
-
Dla czytelników, którzy lubią kryminały z przymrużeniem oka i nutą absurdu
-
Dla tych, którzy kochają narrację z błyskiem ironii, ale i szacunkiem dla tradycji
To książka, która idealnie sprawdzi się jako lekka, wciągająca i jednocześnie bardzo inteligentna lektura na wieczór – a potem kolejny i kolejny.
Początek serii, która ma wszystko, co dobre
„Legenda Ludowa Cudawianki | Tom 1” to wstęp do świata, który chce się poznawać dalej. Z jednej strony – zamknięta historia o wilkołaku i śledztwie. Z drugiej – zaproszenie do kontynuacji, bo Wisłowice skrywają jeszcze wiele tajemnic, a komisarz Radzkin ledwo zaczął rozumieć, w co się wpakował.