Młody kapitan, piekielny okręt i… jeszcze bardziej szalona załoga
William O’Connor, jeszcze do niedawna skromny porucznik Royal Navy, trafia na sam środek piekielnie trudnej misji – i to dosłownie. Gdy w wyniku splotu przypadków (i wybuchów) zostaje kapitanem „Magdaleny”, nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że jego nowy okręt to nie tylko statek wojenny… ale również magnetyczny punkt dla dziwaków, problemów i morskich katastrof.
Jego załoga?
-
Banda moczymord i piromanów,
-
Dwóch przyjaciół o wątpliwym rozsądku,
-
Plus… niespodziewane nadprzyrodzone towarzystwo.
A wszystko to dzieje się w gorących, dusznych klimatach karaibskich wysp, gdzie smród prochu miesza się z zapachem rumu i zdrady.
Union Jack płonie… dosłownie i w przenośni
Nowe zagrożenia wyłaniają się zza każdej rafy:
-
tajemnicza Hiszpanka, która potrafi nie tylko oczarować,
-
morski diabeł, który nie zna litości,
-
i wojna między mocarstwami, która zaczyna się przez przypadek… choć nie do końca przypadkowo.
Kapitan O’Connor musi odnaleźć się między patriotyzmem, romantyzmem, a realną grozą, która pcha go coraz głębiej w odmęty konfliktu, gdzie granica między życiem a śmiercią bywa bardzo płynna.
Morska fantasy z humorem i honorem
Jeśli uważasz, że książka o piratach musi być:
-
tylko poważna – jesteś w błędzie,
-
bez magii – nie tym razem,
-
pełna sztywnych mundurów – nie z tą załogą.
„Karaibska krucjata. Płonący Union Jack” łączy klasyczną przygodę morską, dynamiczną akcję, szczyptę magii i sporą dawkę humoru, który zadowoli każdego fana Mortki. To historia, w której każda beczka rumu może wybuchnąć, a każda piękna kobieta może być szpiegiem lub czarownicą.
Nieokrzesana załoga i przyjaciele, na których można liczyć… chyba że znów coś spalą
Edward Love i Vincent Fowler – dwaj porucznicy i najbliżsi druhowie O’Connora – potrafią wyprowadzić „Magdalenę” z niejednej opresji… o ile wcześniej nie doprowadzą do większej. Ich obecność to mieszanka lojalności, chaosu i salw śmiechu, które niosą się po pokładzie razem z wrzaskami abordażu.
Gdzie kończy się ocean, a zaczyna legenda?
W tej części serii granica między światem rzeczywistym a magicznym staje się coraz cieńsza. Czy to tylko marynarskie zabobony, czy może jednak przeznaczenie kreśli kurs „Magdaleny”? O’Connor nie ma wyjścia – musi iść naprzód, nawet jeśli kierunek wyznacza płonący Union Jack na tle burzowego nieba.
Dla kogo jest ta książka?
„Karaibska krucjata. Płonący Union Jack” to pozycja idealna dla tych, którzy:
-
kochają pirackie powieści przygodowe,
-
cenią humor w stylu Terry’ego Pratchetta,
-
tęsknią za morskim klimatem pełnym abordażu i krzyków „klaruj do wyjścia!”,
-
lubią bohaterów, którzy nie są idealni, ale zawsze walczą do końca.
Słona woda, żeglarska gwara i styl, który wciąga jak sztorm
Styl Marcina Mortki to esencja dobrej przygody:
-
barwne dialogi,
-
świetnie oddany żargon marynistyczny,
-
dynamiczna narracja z humorem, który nie traci tempa.
Książka idealnie wpisuje się w nurt lekkiej fantasy przygodowej, z mocnym, lecz nieprzytłaczającym klimatem historycznym. Czyta się ją jednym tchem – od pierwszej fali po ostatni rozkaz „kotwica w dół!”.












