„Kiedy 13 grudnia 1981 roku na ulicę wyjechały czołgi, kiedy zamilkły telefony, a telewizyjnych prezenterów ubrano w mundury – mnóstwo ludzi zaczęło pisać pamiętniki. Po trosze z poczucia wyjątkowości tamtych dni, często także dlatego, że nic innego nie mieli do roboty. Obowiązywała godzina milicyjna, telewizora nie otwierano (moja żona zamalowała ekran, pokrywając go kolorowymi kwiatami), a wieczory i noce były długie. Niestety, w większości przypadków skończyło się na dobrych chęciach, słomiany zapał szybko zgasł… Na szczęście niektórzy wytrwali w swych postanowieniach. Należała do nich pani Maria Sierotwińska – Rewicka, która trafiła do – jak się wówczas mówiło – internatu i jej córka, Berenika Rewicka, dzisiaj Rewicka – Ładysz, wtedy uczennica liceum. Obie panie niejako równolegle notowały swoje spostrzeżenia; matka, aby dać świadectwo, córka zachęcona przez matkę. Powstał w ten sposób damski dwugłos na temat najbardziej dramatycznych wydarzeń w dziejach PRL. Pani Maria – zwana Muzią i pod tym imieniem figurująca na okładce książki – twierdzi, że po tamtej, „wolnościowej” stronie murów było o wiele ciężej. Być może przemawia przez nią obawa przed podejrzeniem o martyrologiczne postawy, a może rzeczywiście tam, za murami, łatwiej znosiło się stan wojenny. Odosobnienie, złodziejstwo i bezczelne chamstwo funkcjonariuszy (chociaż trafiały się ukradkowe gesty sympatii), brud, przez moment nawet przypuszczenia, że oto nadszedł kres, że za chwilę rozlegnie się terkot pistoletów maszynowych – oto jaka była rzeczywistość po wewnętrznej stronie murów. Czy coś rekompensowało te wszystkie niedogodność? Może – paradoksalnie – pewne poczucie wolności. Podczas ostatniej wojny enklawami wolności były oflagi. Niemcy, o dziwo, literalnie przestrzegali międzynarodowych konwencji. Wprawdzie sowieccy jeńcy byli traktowani nie lepiej niż więźniowie obozów koncentracyjnych, ale Polacy, podobnie jak inni zachodni alianci, mieli zapewnione minimum egzystencji, mogli korzystać z czerwonokrzyskich paczek i przesyłek od rodzin. Nie to jednak decydowało o paradoksalnej wolności; nie licząc leśnych oddziałów, obozy jenieckie były jedynym miejscem, w którym trwały symbole polskiej państwowości – mundury, orzełki na czapkach, polskie wojskowe komendy. I wreszcie indywidualne, osobliwe poczucie jenieckiej wolności – jak w „Pierwszym dniu wolności”, gdzie prowincjonalny nauczyciel nareszcie realizuje się w oflagu, obcując ze znakomitościami, z ludźmi, z którymi w normalnych czasach nie zetknął go los. Równoległe zapiski przypominają czasy dla młodych egzotyczne, że aż niewyobrażalne. Nam, starszym, odświeżają pamięć – nie tylko fakty, ale także nastroje. I rzecz najważniejsza – czyta się!”
– Andrzej Kozioł
Internowana czyli pamiętnik podwójnie pisany
29.74 zł
3 w magazynie
Autor | Muzia Sierotwińska Rewicka, Berenika Rewicka |
---|---|
Wydawnictwo | Księgarnia Akademicka |
Rok wydania | 2024 |
Liczba stron | 143 |
Numer ISBN | 9788383680606 |
Kod paskowy (EAN) | 9788383680606 |