Tam, gdzie kończą się bajki, zaczyna się „Baśń średniowieczna”
Zapomnij o klasycznych baśniach, gdzie królewna jest urocza, a czarownik mądry i szanowany. W „Baśni średniowiecznej” wszystko staje na głowie – dosłownie i fabularnie. To opowieść przewrotna, niepokorna i pełna zgryźliwego humoru, która łączy elementy słowiańskiej fantastyki, satyry społecznej i klasycznej narracji baśniowej.
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami i siedmioma rzekami żył sobie czarownik Stanisław. Doradzał królowi, ale przyszły nowe czasy – czasy stosów, inkwizytorów i zachodniej mody na palenie wszystkiego, co choć trochę pachnie magią. Wypędzony, zgorzkniały i coraz bardziej zapity, wegetuje w zapomnianej chatce… aż do momentu, gdy pojawia się ona.
Diablica z piekła rodem… z ludzkim marzeniem
Piekielnie piękna, z piekła zrodzona. Diablica, która postanowiła porzucić ognisty świat, by stać się człowiekiem, założyć rodzinę i żyć zwyczajnym życiem. W jej ślad rusza Boruta – nadgorliwy, niezbyt lotny, ale bardzo zmotywowany diabeł. Czarownik Stanisław, choć z początku zaskoczony, szybko się zakochuje i postanawia diablicy pomóc.
Między butelką miodu syconego a zaklęciem, między śmiechem a wspomnieniem dawnych dni, podejmuje decyzję: wróci na dwór królewski – choć nie taki, jaki pamięta. Bo tam już nie króluje król…
Dwór, gdzie ojciec kurator rządzi twardą ręką
Zamiast monarchii — biurokracja. Zamiast miecza — pieczątka. Ojciec kurator trzyma w garści nie tylko tron, ale i zasady gry, która coraz mniej przypomina rycerską opowieść, a coraz bardziej farsę. W tym chaosie rozgrywa się walka o rękę królewny, z której nikt nie wychodzi bez szwanku — zwłaszcza zdrowego rozsądku.
Czy czarownik z przeszłością, zbuntowana diablica i diabeł-urzędnik z ambicjami odnajdą się w tej komedii pomyłek? Czy ktoś w ogóle pokona smoka? A może smok sam odleci, nie chcąc brać udziału w tym zamieszaniu?
Między satyrą a bajką – opowieść z przymrużeniem oka
„Baśń średniowieczna” to książka dla tych, którzy:
-
lubią baśnie, ale nie boją się ich wywracać na lewą stronę,
-
cenią inteligentny humor i literacką ironię,
-
mają dość klasycznych romansów i przewidywalnych fabuł,
-
kochają opowieści z morałem, ale wolą, gdy ten ukryty jest pod warstwą absurdu i purnonsensu,
-
potrafią spojrzeć na świat z dystansem — i dobrze się przy tym bawić.
Autor nie boi się zagrać z czytelnikiem. W jednym rozdziale szczerze wzrusza, w drugim wywołuje salwy śmiechu, w trzecim prowadzi filozoficzne rozważania o tym, czy piekło naprawdę jest tak złe, jak je malują. I wszystko to dzieje się w świecie, gdzie realia średniowiecza mieszają się z groteską, współczesnymi aluzjami i baśniową symboliką.
Czarownik, który nie jest herosem
Stanisław nie walczy z mieczem w dłoni. Jest zmęczony, sarkastyczny, pełen słabości — i przez to ludzki. Nie wybiela się go. Nie stawia na piedestale. Ale właśnie to sprawia, że jego historia tak bardzo porusza. Bo każdy z nas zna momenty zwątpienia, rezygnacji i rozczarowania.
A jednak — kiedy trzeba, potrafi stanąć na wysokości zadania. Bo nawet najbardziej zgorzkniały czarownik potrafi pomóc tym, których kocha. Zwłaszcza jeśli są z piekła rodem.
Dla kogo jest ta książka?
-
dla fanów Terry’ego Pratchetta, Olgi Gromyko i Jacka Piekary,
-
dla czytelników, którzy lubią literackie żarty i odważne bawienie się konwencją,
-
dla tych, którzy chcą przeczytać baśń — ale inną niż wszystkie,
-
dla wielbicieli polskiej fantastyki z pazurem i humorem,
-
dla każdego, kto nie boi się literatury, która jednocześnie śmieszy, zaskakuje i zostawia z refleksją.