Wędrowycz powraca – i nie bierze jeńców
Jeśli myślisz, że znasz wszystkie sposoby walki z potworami, demonami i paranormalnymi zagrożeniami, to znaczy, że jeszcze nie spotkałeś Jakuba Wędrowycza. „Homo bimbrownikus” to kolejna odsłona kultowej serii Andrzeja Pilipiuka, w której ekscentryczny, nieco szalony bimbrownik, egzorcysta-amator i społeczny wyrzutek udowadnia, że bohater nie musi być rycerzem w lśniącej zbroi. Wystarczy, że ma kilka butelek samogonu, pomysł na każdą okazję i wyjątkową odporność na wszystko – od czarnej magii po zdrowy rozsądek.
Barbarzyńca po polsku
Pilipiuk sam określa swojego bohatera jako „polską odpowiedź na Conana Barbarzyńcę”. I rzeczywiście – w Jakubie Wędrowyczu jest coś z Conana, tyle że zamiast miecza wybiera kieliszek, a zamiast podbojów egzotycznych krain – rodzinne Podlasie, które dla niego jest równie pełne zagrożeń, jak Hyboria. W „Homo bimbrownikus” Jakub wyrusza jednak poza swoje zwykłe rejony. Tym razem celem jest stolica – a Warszawa, jak się okazuje, może skrywać więcej dziwów niż niejedna zapomniana puszcza.
Bohater, jakiego nikt się nie spodziewał
Wędrowycz to postać, która wymyka się wszelkim schematom. Degenerat? Może. Pasożyt społeczny? Tak twierdzą niektórzy. Ale to właśnie on uratował ludzkość przed Golemem, powstrzymał groźne skrzyżowanie wąglika z chorobą wściekłych krów i ocalił świętego Mikołaja przed komunistami w 1948 roku.
To człowiek, który żywi, poi, ubiera – a przede wszystkim nigdy nie umiera. Nieustraszony, przewrotny, czasem wręcz absurdalny w swoich metodach, jest jednocześnie bohaterem i antybohaterem. Pilipiuk obdarza go taką dawką charyzmy i czarnego humoru, że czytelnik nie ma wyboru – musi go polubić.
Warszawa w wydaniu Wędrowycza
Przeniesienie akcji do stolicy daje autorowi szansę na nową porcję satyry i obserwacji społecznych. Wędrowycz w Warszawie to zderzenie dwóch światów – prowincjonalnego sprytu i miejskiej „wielkości”. Stolica, z całą swoją nowoczesnością, biurowcami i politycznymi intrygami, staje się polem bitwy, na którym Jakub radzi sobie jak zawsze – w swoim stylu, czyli kompletnie nieprzewidywalnie.
Humor, satyra i akcja w jednym
„Homo bimbrownikus” to nie tylko zabawna powieść o polskim egzorcyście, ale także satyra na naszą rzeczywistość. Pilipiuk umiejętnie łączy elementy groteski, fantastyki i humoru, tworząc historię, która bawi, ale też punktuje absurdy codziennego życia.
Dialogi iskrzą ciętym dowcipem, sceny akcji są pełne energii, a w tle wciąż czai się paranormalne zagrożenie – choć u Pilipiuka nawet demony potrafią mieć problemy z Jakubem Wędrowyczem.
Dla kogo jest ta książka?
„Homo bimbrownikus” przypadnie do gustu każdemu, kto lubi literaturę z przymrużeniem oka, połączoną z elementami fantastyki i akcji. To także świetny wybór dla fanów humorystycznej fantasy, którzy szukają czegoś, co odcina się od sztampowych bohaterów i poważnych opowieści.
Nie musisz znać poprzednich tomów, aby dobrze bawić się przy tej historii – choć poznanie wcześniejszych przygód Wędrowycza tylko pogłębi radość z lektury.