Strychnica — opis
Pewne rzeczy stają się oczywiste dopiero po fakcie. Zabytkowa placówka opiekuńcza na irlandzkim odludziu stoi jak samotna latarnia wśród mgieł. W dzień jest zwyczajna. W nocy — słychać w niej kroki z miejsc, których nie ma na planie budynku.
To tutaj przyjeżdżają wolontariusze z całej Europy. Wśród nich Bartek — lękliwy emigrant z podpoznańskiej wsi, który chciałby po prostu przetrwać kilka miesięcy i odłożyć trochę pieniędzy. Szybko zaprzyjaźnia się z rezydentami: Johnem, Fioną i Michaelem. Razem z innymi stażystami gotują, sprzątają, wydają leki, próbują utrzymać rytm dnia w miejscu, które rytm ma jakby własny.
Ośrodek jest dziwny: wiele drzwi donikąd, metal w ścianach, niepokojące symbole na tynkach. I jeszcze ten zakaz, na który wszyscy reagują nerwowym uśmiechem — nie wolno wnosić do środka nic czerwonego. „Tradycja”, mówią jedni. „Bezpieczeństwo”, dodają drudzy. Ale w „Strychnicy” nic nie jest tylko tradycją.
Czas, jak zwykle w takich miejscach, zaczyna płatać figle. Dni są krótkie, noce długie. Z przeszłości wypływają fakty, które nie powinny się ze sobą łączyć, a jednak układają się w wzór. Pracownicy odkrywają, że o ośrodku krąży stara legenda — o trzech jeźdźcach, którzy wracają, gdy w murach zbierze się dość żelaza, krzywd i kłamstw. Na korytarzach pojawiają się przeciągi bez wiatru, lampy gasną na sekundę dłużej niż trzeba, a w piwnicy słychać, jakby ktoś przesuwał meble tuż pod sufitem.
Bartek zaczyna rozumieć, że nie przyjechał tu przypadkiem. Każdy wolontariusz ma w biografii pęknięcie. Każdy rezydent ma swoją tajemnicę. A budynek, jakby żywy, próbuje dopasować do nich swoje korytarze. Kiedy wreszcie przychodzi noc, w której „coś” przechodzi z piwnicy na strych, bohater będzie musiał zadać sobie pytanie: co trzeba poświęcić, żeby przerwać ten ruch — i czy to, co nazywamy odwagą, nie jest czasem tylko inną nazwą strachu?
„Strychnica” to horror, w którym groza wyrasta z odpowiedzialności: opieki nad słabszymi, trudnych decyzji, win z przeszłości, które upominają się o uwagę. Zychla prowadzi czytelnika przez coraz ciaśniejsze korytarze: od kameralnych rozmów w kuchni, przez milczenie przy wydawaniu leków, po sceny, w których nienazwane zaczyna domagać się imienia. Jest w tej opowieści popiół i rdza, iskry w ciemności, czerwień, której nie wolno wnieść, a która i tak zawsze znajduje drogę.
To także historia o przyjaźni, która nie mieści się w literackich wzorcach. John, Fiona i Michael nie są tłem — są kompasem, który wskazuje bohaterom kierunek, gdy logika zawodzi. I wreszcie: to opowieść o przejściu. Bo tylko tutaj dowiecie się, jak połączyć piwnicę ze strychem — i co się dzieje, gdy ktoś naprawdę tego spróbuje.
Dla kogo? Dla czytelników grozy, którzy cenią nastrój, zagadkę i powolne zagęszczanie atmosfery; dla fanów „miejsc, które pamiętają” i opowieści, w których każda zasada (nawet ta o zakazie czerwieni) ma swój przerażający powód.
Parametry książki
| Tytuł | Strychnica |
|---|---|
| Autor | Marek Zychla |
| Gatunek | horror, powieść grozy |
| Data premiery | 28 lutego 2024 |
| Oprawa | twarda |
| Dodatki | Wydanie z kolorowymi, zadrukowanymi brzegami stron |
| Format | 135 × 202 mm |
| Liczba stron | 512 |
| Wydanie | pierwsze |
| Kraj druku | Polska |
| Projekt okładki | Dawid Boldys |
| ISBN (papier) | 978-83-67690-91-1 |

















